wtorek, 19 maja 2015

Na naukę zawsze jest czas :)

Dzień 2. blogowego wyzwania zadanego przez Blog Sen Mai – dzisiaj mowa o tym, co jeszcze chciałabym zdziałać :)
Jest wiele rzeczy, których chciałabym się nauczyć, wiele ciekawych umiejętności, które chciałabym posiąść. Od dłuższego czasu mam chęć nauczenia się języka hiszpańskiego, a także spróbowania swoich sił w pracy z gliną i tworzenia pięknej (przynajmniej w założeniu) ceramiki. Po głowie łazi mi także tango – docelowo to ja mam łazić tangowym krokiem :)

Właściwie nie wiem dlaczego ciągle odkładam te rzeczy na jakieś bliżej nieokreślone „później”. Przecież to tylko kwestia podjęcia w końcu jakichś niewielkich, aczkolwiek konkretnych działań, mających na celu wprowadzenie tych pomysłów w życie. (Weź się kobieto do roboty!) :)

Jednak najważniejszą i zarazem najtrudniejszą rzeczą, jakiej chciałabym się nauczyć, jest zdolność do natychmiastowego produkowania w sobie dobrej myśli, zbijającej każdą niedobrą myśl przychodzącą w danym momencie do głowy. Ot taka prosta, codzienna rzecz ;) Tyloma sprawami, mniej lub bardziej błahymi, podtruwamy się codziennie… I po kiego grzyba ja się pytam? Podobno większość rzeczy, których się boimy, nigdy się nie zdarza. No a jeśli nawet się zdarzy, to przecież jakoś sobie damy radę. Jakoś będzie, bo zawsze jakoś jest. A co da sianie paniki? No dobra, niskociśnieniowca takiego jak ja może trochę obudzić ;), ale chyba nie o takie dokładnie „przebudzenie” idzie w życiu. Ciśnienie to ja sobie mogę podnosić na rowerze czy podczas wszelkich innych aktywności fizycznych. W głowie natomiast wolałabym mieć spokój, równowagę.


Źródło: siladucha.blox.pl

Spokojna głowa, jasny umysł będą wiedzieć, kiedy nadciąga życiowa okazja. To jeszcze jedna z umiejętności do nabycia – chciałabym się nauczyć chwytać takie okazje kiedy tylko się pojawiają (i nie mówię tu o łapaniu STOPa, choć i tego nie wykluczam). Mam nieodparte wrażenie, że jeszcze trochę dzieli mnie od stanu, w którym będę wyczuwać takie momenty natychmiastowo :) No cóż, ćwiczenie czyni mistrza. Tym razem wyczułam na przykład, że trzeba chwycić wyzwanie, z powodu którego powstał niniejszy post. Zobaczymy co dalej… może powoli, ale koniecznie do przodu, bo „kto stoi w miejscu, ten się cofa” :)

poniedziałek, 18 maja 2015

Idealny przepis na...

Ponieważ ostatnio pustki tu jakieś i ogólny brak mobilizacji, postanowiłam podjąć blogowe wyzwanie zorganizowane przez Blog Sen Mai :) Oznacza to, że przez 5 kolejnych dni będą się tu pojawiać wpisy stworzone na zadane z góry tematy.

Dzisiaj dzień 1. wyzwania, a w nim idealny przepis na weekend – przetestowany na własnej skórze w minione 2 dni :) Kolejność użycia składników dowolna:
  • przejażdżki rowerowe (w moim przypadku tym razem ok. 60 km – ilość zależna od czasu, możliwości, chęci),
  • grill ze znajomymi (bogaty w śmichy-chichy),
  • działania z cyklu „zrobione tymi ręcami” (w moim przypadku decoupage, ale tutaj całkowita dowolność dziedzin) – satysfakcja gwarantowana :),
  • pyszny, zdrowy deser domowej roboty (przepis zamieszczę niżej),
  • randka w ciemno (po uprzednim zdalnym prześwietleniu kandydata pod kątem skłonności psychopatycznych),
  • nocne pieczenie ciastek owsiano-kokosowych z żurawiną (lub innych pyszności), które należy sobie zapakować na poniedziałek do pracy, aby miło zacząć kolejny tydzień.

Jako bonus podaję obiecany przepis na zdrowy deser – jeden z moich ulubionych. Nazwijmy go tu roboczo „Twarogowa wariacja owocowa” :)


Gadki Aśki
 
Składniki podstawowe (na 2 porcje):
- 20 do 25 dkg sera białego (chudego)
- 1 banan (dojrzały)
- 4 łyżki oleju lnianego (można pominąć, ale tak jest zdrowiej)
- ok. 2 łyżki jogurtu naturalnego
Dodatki (w konfiguracjach zależnych od upodobań):
- garść orzechów i/lub migdałów (drobno posiekanych lub rozdrobnionych przy pomocy malaksera/blendera/młynka)
- garść żurawiny suszonej i/lub rodzynek (jeśli ktoś woli, mogą być też borówki, jagody goji, truskawki, jeżyny, itp.)
- 1 łyżeczka zmielonego siemienia lnianego (opcjonalnie)
Przygotowanie:
Wszystkie składniki podstawowe mielimy przy użyciu końcówki miksującej blendera na jednolitą, gładką masę. Tak przygotowaną bazę przekładamy do salaterek/miseczek, a po wierzchu posypujemy dowolnie skomponowanymi dodatkami.
Przed podaniem możemy deser schłodzić przez ok. pół godziny w lodówce.
Smacznie i zdrowo! Polecam i życzę miłego tygodnia :)

zdrowy deser