piątek, 24 października 2014

Telemarketing trudna rzecz

W dniu dzisiejszym wrzucono mnie chyba na jakiś wyższy level fantastycznych ofert telemarketingowych. Różne rzeczy mi już proponowano, ale dziś dzwoni do mnie pani, i rozpoczyna swój "wierszyk" tymi słowy:
- "Dzień dobry, ja dzwonię, ponieważ każdy pan, który przyjdzie z panią (tu i tu), dostanie…" (nie wiem dokładnie co, bo zawiesiłam się na pierwszych słowach, ale chyba coś związanego z garniturami).

No i tak się zastanawiam - czemuż do licha dzwoni do mnie jakaś pani, która najwyraźniej chce zrobić dobrze jakiemuś panu? Dlaczego nie zadzwoni sobie do tego pana? Przecież gdybym ja chciała zrobić dobrze panu, to nie dzwoniłabym po pomoc do obcej pani. Jakoś bym sobie sama poradziła.

W każdym razie przerwałam jej deklamację, stwierdzając krótko, że z oferty nie skorzystam. Teraz nie wiem, czy bardziej żal mi pani, czy tego pana, który ze mną nie pójdzie i nie dostanie ;)

piątek, 17 października 2014

Pachnie kryminałem...

Piątkowy ranek, człowiek jeszcze dobrze do biura nie wejdzie, a rzeczywistość już puka, telefony dzwonią – norma... No cóż, odbieram, a w słuchawce słyszę męski głos zwracający się dokładnie tymi słowy:
- „Dzień dobry... mam działkę”.

Yyy... w niezręcznej ciszy, jaka nastąpiła zaraz potem, moje skojarzenia poszybowały w zaskakującym kierunku. Przez głowę przeszła mi (nie wiedzieć czemu!) dziwna myśl, czy aby na pewno tak się to powinno odbywać... Generalnie w temacie nie siedzę, ale na filmach takie sceny/rozmowy o "działkach" mają miejsce w jakichś ciemnych zaułkach, bramach, ewentualnie ‘krzaczorach’, itp. A tu tak jawnie i wprost? I to przez telefon (który pewnie jest podsłuchiwany)?

Wzięłam jednak pod uwagę, że ja po prostu złe filmy oglądam, a poważni ludzie wcale nie rozbijają się w takich sytuacjach po krzaczorach :P W każdym razie kiedy już zdążyło mi to wszystko przelecieć przez głowę, głos w słuchawce zaczął z wolna uzupełniać swą wypowiedź – że działka 10 arów, że dom ma stanąć, że chciałby wycenić, i taaakie tam nudyyy...

Reasumując – grunt to mocne wejście i dobrze rozpoczęta rozmowa. Nie od dziś przecie wiadomo, że liczy się pierwsze wrażenie!  ;)

czwartek, 9 października 2014

Fach w ręku

Podczas wizyty u pani fryzjerki wychwalałam nowy wystrój jej salonu. Pani Ilona, wyraźnie uradowana tym faktem, właśnie zmierzała ożywionym krokiem w mym kierunku (jak zwykle w butach posiadających obcasy wysokie na jakieś pół metra:P). Nagle poślizgnęła się na nowej (zapewne antypoślizgowej) posadzce, straciła równowagę, iii... w ostatniej chwili uratowała się od bolesnego upadku. W jaki sposób tego dokonała? Powiem tyle, że kiedy już wróciła do całkowitego pionu, stwierdziła z ulgą, a zarazem ze stanowczością w głosie:
- „Całe szczęście, że ma pani takie długie włosy, bo miałam się czego chwycić”.
Yyy... no tak, ja też się cieszę... ałaa :P


P.S. Po tej nieudanej próbie wyrwania mi „herów”, pani Ilona zdecydowała się jednak na skrócenie ich metodą tradycyjną – nożyczkową. Poleciało z 15cm, szał ;P No teeeraz to już NA PEWNO nikt mnie nie rozpozna ;P :D