Piątkowy
ranek, człowiek jeszcze dobrze do biura nie wejdzie, a rzeczywistość już puka,
telefony dzwonią – norma... No cóż, odbieram, a w słuchawce słyszę męski głos
zwracający się dokładnie tymi słowy:
-
„Dzień dobry... mam działkę”.
Yyy...
w niezręcznej ciszy, jaka nastąpiła zaraz potem, moje skojarzenia poszybowały w
zaskakującym kierunku. Przez głowę przeszła mi (nie wiedzieć czemu!) dziwna
myśl, czy aby na pewno tak się to powinno odbywać... Generalnie w temacie nie
siedzę, ale na filmach takie sceny/rozmowy o
"działkach" mają miejsce w jakichś ciemnych zaułkach, bramach,
ewentualnie ‘krzaczorach’, itp. A tu tak jawnie i wprost? I to przez telefon
(który pewnie jest podsłuchiwany)?
Wzięłam jednak pod uwagę, że ja po prostu
złe filmy oglądam, a poważni ludzie wcale nie rozbijają się w takich sytuacjach
po krzaczorach :P W każdym razie kiedy już zdążyło mi to wszystko przelecieć
przez głowę, głos w słuchawce zaczął z wolna uzupełniać swą wypowiedź – że
działka 10 arów, że dom ma stanąć, że chciałby wycenić, i taaakie tam nudyyy...
Reasumując
– grunt to mocne wejście i dobrze rozpoczęta rozmowa. Nie od dziś przecie
wiadomo, że liczy się pierwsze wrażenie! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz