Podczas
wizyty u pani fryzjerki wychwalałam nowy wystrój jej salonu. Pani Ilona, wyraźnie
uradowana tym faktem, właśnie zmierzała ożywionym krokiem w mym kierunku (jak
zwykle w butach posiadających obcasy wysokie na jakieś pół metra:P). Nagle
poślizgnęła się na nowej (zapewne antypoślizgowej) posadzce, straciła
równowagę, iii... w ostatniej chwili uratowała się od bolesnego upadku. W jaki
sposób tego dokonała? Powiem tyle, że kiedy już wróciła do całkowitego pionu,
stwierdziła z ulgą, a zarazem ze stanowczością w
głosie:
- „Całe szczęście, że ma pani takie długie
włosy, bo miałam się czego chwycić”.
Yyy... no tak, ja też się cieszę... ałaa :P
P.S. Po tej nieudanej próbie wyrwania mi „herów”, pani Ilona zdecydowała się jednak na skrócenie ich metodą tradycyjną – nożyczkową. Poleciało z 15cm, szał ;P No teeeraz to już NA PEWNO nikt mnie nie rozpozna ;P :D
Yyy... no tak, ja też się cieszę... ałaa :P
P.S. Po tej nieudanej próbie wyrwania mi „herów”, pani Ilona zdecydowała się jednak na skrócenie ich metodą tradycyjną – nożyczkową. Poleciało z 15cm, szał ;P No teeeraz to już NA PEWNO nikt mnie nie rozpozna ;P :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz