czwartek, 9 października 2014

Fach w ręku

Podczas wizyty u pani fryzjerki wychwalałam nowy wystrój jej salonu. Pani Ilona, wyraźnie uradowana tym faktem, właśnie zmierzała ożywionym krokiem w mym kierunku (jak zwykle w butach posiadających obcasy wysokie na jakieś pół metra:P). Nagle poślizgnęła się na nowej (zapewne antypoślizgowej) posadzce, straciła równowagę, iii... w ostatniej chwili uratowała się od bolesnego upadku. W jaki sposób tego dokonała? Powiem tyle, że kiedy już wróciła do całkowitego pionu, stwierdziła z ulgą, a zarazem ze stanowczością w głosie:
- „Całe szczęście, że ma pani takie długie włosy, bo miałam się czego chwycić”.
Yyy... no tak, ja też się cieszę... ałaa :P


P.S. Po tej nieudanej próbie wyrwania mi „herów”, pani Ilona zdecydowała się jednak na skrócenie ich metodą tradycyjną – nożyczkową. Poleciało z 15cm, szał ;P No teeeraz to już NA PEWNO nikt mnie nie rozpozna ;P :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz