Zawsze
wiedziałam, że warto spinać hery do jazdy na rowerze (bo to i wygodniej, i
chłodniej, i lepsza widoczność), ale dopiero po dzisiejszej jeździe tak
dobitnie to do mnie dotarło.
Ten dzień upłynął pod znakiem muszki owocówki
(albo jakiejś podobnej, nie wiem, nie doktoryzowałam się z much;-)), a
właściwie pod znakiem kilkuset tych muszek :P Teraz już wiem, co się z nimi
stało, gdy jakimś cudem opuściły w końcu moją kuchnię - przeniosły się na ścieżki
rowerowe!! Okulary na szczęście miałam, bo od dawna
wiem, że owad przyklejony do gałki ocznej to średnia przyjemność, szczególnie
podczas jazdy:P Dowiedziałam się natomiast, że "mucholce" rozbijające się na
twarzy dają wrażenie padającego deszczu (choć był to najbardziej suchy deszcz,
z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia). Pozbycie się tej chmary stworzeń ze
wspomnianych herów zajęło trooochę czasu.
Tu następuje tzw. dobra rada -
wybierając się na rower spinajcie włosy (górą łysi!) i (rada dla Pań) wybierajcie
raczej golfy niż bluzki z dekoltem, gdyż jak się okazuje, muszki lubią sobie
wpaść w przeróżne części garderoby, do których dostęp jest ułatwiony:P Aha aha,
podczas jazdy warto też zamknąć usta (chyba że ktoś jest wyjątkowo głodny:P)
oraz niezbyt gwałtownie wciągać powietrze nosem. W zasadzie najlepiej
całkowicie zaniechać oddychania :P :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz